Żyjemy dziś w bardzo dynamicznej rzeczywistości. Chcemy czy nie, internet stał się naszym głównym źródłem informacji, ale staliśmy się od niego zależni. Niestety, w większości nie jesteśmy świadomi jak nami manipuluje i jak nas zmienia.
„Kiedyś korzystaliśmy z Google po to żeby przeszukiwać internet, dzisiaj Google przeszukuje ludzi” – Shoshana Zuboff z Uniwersytetu Harvarda w „The Age of Surveilance Capitalism.” Jesteśmy danymi, algorytmy projektują nasze życie, zamykają nas w bańkach naszych poglądów, sympatii i preferencji. Media społecznościowe wspierają system uzależnień behawioralnych, byśmy spędzali w nich jak najwięcej czasu.
Oczywiście, sama z nich korzystam! Są potężną siłą, która pozostawiając nam pewną swobodę wypowiedzi, pozwala dotrzeć do ogromnej ilości osób na raz. Od nas zależy co umieścimy w sieci, czy choć trochę wykorzystamy sztuczną inteligencję dla dobra ludzkości, czy pozwolimy by posługiwali się nią wyłącznie szarlatani.
Natalia Hatelska, blogerka, założycielka infuture.institute, zapytała internautów w ankiecie czy wiedzą, że treści które czytają są przygotowywane przez algorytmy. 70% odpowiedziało, że nie.
Co to ma wspólnego z COVID-19 i mną? Z pewną irytacją obserwuję jak łatwo rozprzestrzeniają się łańcuszki o tym który lek jest skuteczny, a który nie. Jak jedni naukowcy są skorumpowani, jak podważa się zaufanie do instytucji naukowych i badawczych. Po co? Żeby wzbudzić sensację, przekazać tajemną prawdę, dzięki poznaniu której są jednymi z pierwszych oświeconych, i żeby przesyłali to dalej, generując ruch na stronie odkrywcy spisku. Zbyt często dostaję takie „rewelacje”, bo ktoś posyła dalej, nie zastanawiając się kto jest autorem i na jakich danych opiera swoje twierdzenia.
Świata nie zbawię, ale w gabinecie często rozmawiamy o takich rzekomych „prawdach” i często poddajemy w wątpliwość wszystko. Budzi się w nas coraz większa niepewność, frustracja, poczucie bycia manipulowanym, szukaniu w Google recepty na zdrowie i szczęście. Ale Google pokazuje nam obraz świata skrojony do naszego postrzegania, bo tym kierują algorytmy.
Ostatnio świat obiegają newsy o skorumpowanym WHO, które zabrania produkcji chlorochiny. Nie wiem, nie pracuję w WHO, ale autorzy tych rewelacji też tam nie pracują. Jako lekarz, sprawdziłam fakty w naukowych czasopismach medycznych. Ich nie podaje się w łańcuszkach, ponieważ większość odbiorców zasnęłaby w połowie i niewiele osób z wyższym wykształceniem to zrozumie. Dodatkowo, nie niosą w sobie emocjonalnego ładunku odkrycia PRAWDY.
- Na początku epidemii świat obiega informacja, że najprawdopodobniej chlorachina jest pomocna w leczeniu COVID-19. Skutek był taki, że niektórzy zaczęli ją kupować i zażywać na własną rękę. Inni zażywali jakiekolwiek środki zawierające chlorachinę lub hydroksychlorachinę. Głowy państw, jak prezydent USA, że mamy lek, który jest skuteczny i bezpieczny. Czy naukowcy kiedykolwiek to potwierdzili? NIE!
- W połowie lutego Chińscy naukowcy podali do wiadomości publicznej wstępne zachęcające wnioski odnośnie skuteczności chlorochiny. Jednak jak dotąd nie opublikowano ich w recenzowanych, powszechnie uznanych czasopismach naukowych. Nie dlatego, że WHO albo inna instytucja nie pozwoliła, ale dlatego, że wciąż istnieje wiele wątpliwości i brak dowodów.
- 26/03/2020 w „Clinical Infectious Diseases” Maurizio Guastelegrame I Alfredo Vallone z Oddziału Chorób Zakaźnych w szpitalu w Vilo Valentino we Włoszech sformułowali hipotezę, która powinna skłonić do poważnej refleksji i zastanowienia, że w leczeniu SARS-COV-2 stosuje się leki których skuteczność i bezpieczeństwo nie zostało ocenione w odpowiednich badaniach klinicznych (1).
Co przemawiało za zastosowaniem chlorochiny i hydroksychlorochiny w leczeniu COVID-19?
- Niesamowita aktywność przeciwwirusowa in vitro (tzn. w hodowli komórkowej) (2,3)
- Długie doświadczenie w stosowaniu u ludzi w innych wskazaniach
- Aktywność immunomodulująca – zaznaczam, że jest to hipoteza – hamowanie produkcji cytohin prozapalnych np. TNF interleukiny 6 (IL-6) może zmniejszyć efekt „burzy cytohinowej” w przebiegu zakażenia SARS-COV-2.
- Wirus zaskoczył wszystkich, w tym naukowców. Żaden z nich nie obwieścił światu dowodów na skuteczność jakiegokolwiek leku. I choć wszyscy byśmy chcieli żeby ten lek istniał, nie możemy ignorować faktów i dowodów naukowych.
Co stoi po stronie argumentów PRZECIW chlorochinie i hydroksychlorochinie?
- Jest nieskuteczna w eliminacji zakażenia SARS-COV u myszy (4)
- Pomimo wielu prób za pomocą obu leków, nie udało się wyleczyć żadnej choroby w ostrym przebiegu,
- Po zastosowaniu obu leków u zwierząt i ludzi w leczeniu gorączki chikungunya zaobserwowano paradoksalny niekorzystny efekt, który tłumaczono opóźnieniem adaptacyjnej odpowiedzi immunologicznej organizmu na zakażenie pod wpływem leku,
- W eksperymencie przeprowadzonym na małpach, chlorochina podawana profilaktycznie nasilała ostre objawy zakażenia u leczonych zwierząt (gorączka) i opóźniała eliminację wirusa, prawdopodobnie przez hamowanie swoistej odpowiedzi komórkowej,
- Podczas epidemii gorączki chikungunya w 2006r. na francuskiej wyspie Reunion w małym badaniu z randomizacją przeprowadzonym metodą podwójnej ślepej próby chlorochina w porównaniu z placebo nie wpłynęła istotnie na przebieg ostrej fazy choroby i eleminację powikłań.
- Patomechanizm objawó∑ COVID-19 nie został jeszcze dokładnie wyjaśniony,
- Chlorochina upośledza proliferację limfocytów T, hamując wydzielanie i działanie IL-2. A wydaje się, że to właśnie IL-2 odgrywa kluczową rolę w zapoczątkowaniu procesu różnicowania limfocytów T w kierunku Tk-2. Jeśli więc odpowiedź Tk-2 zależna rzeczywiście uczestniczy w hamowaniu nadmiernej reakcji zapalnej „burzy cytohinowej” u chorych na COVID-19, to nie można wykluczyć, że chlorochina i hydroksychlorochina mogą upośledzać odpowiedź immunologiczną na zakażenie SARS-COV-2 i niekorzystnie wpływać na przebieg choroby.
- Francuscy naukowcy F. T. i X de L. – wirusolodzy z instytutu INSERM w artykule z 05/03/2020 podsumowali dotychczasowe leczenie chlorochiną i hydroksychlorochiną w zakażeniach wirusowych i oprócz w/w zwracają uwagę na:
- W badaniach z randomizacją i placebo obejmujących ludzi, nie potwierdzają skuteczności chlorochiny w profilaktyce grupy i w leczeniu dengi,
- Pomimo dobrej aktywności in vitro w hodowli komórkowej, w modelu zwierzęcym chlorochina była nieskuteczna w leczeniu gorączki ebola czy grypy,
- Wyniki dotychczasowychbadań dotyczących leczenia przewlekłych chorób (HIV, HCV) także nie są zachęcające.
Jakie wnioski podają naukowcy? Studzą powszechny entuzjazm i ganią tak łatwo rozprzestrzeniane opinie. Nie mamy leku – chlorochina i hydroksychlorochina nadal nie są przebadane. A kto chciałby leczyć się niesprawdzonym lekiem? Jaki lekarz poda niesprawdzony lek, żeby w razie śmierci pacjenta odpowiadać przed sądem?
„Chlorochinę w zakażeniu COVID-19 powinno się stosować tylko w ramach badań z randomizacją” powie P. G. z Liverpool School of Tropical Medicine.
Nie dysponujemy leczeniem przyczynowym chorych na COVID-19 o udowodnionej skuteczności. W badaniach z randomizacją na całym świecie sprawdza się różne potencjalnie skuteczne leki, patrz RYCINA.
Po co ten przydługi wywód? Po pierwsze, żeby nie tłumaczyć każdemu z osobna w gabinecie, a niektórzy przecież do mnie nie dotrą – wykorzystuję INTERNET 😉
Po drugie, zanim będziecie przesyłać jakieś rewelacje, będące skrótem myślowym, streszczające wiele badań naukowych w dwóch krótkich zdaniach uzurpujących sobie pozycję oświeconego, ZASTANÓWCIE się, proszę! Dotarcie do źródeł nie jest łatwe, a często możliwe do ogarnięcia jedynie dla osób wykształconych w danej dziedzinie.
Jeśli nie jestem ekspertem w jakiejś dziedzinie, to się w niej nie wypowiadam i szukam autorytetu i Mu ufam. TYLE.
Chcesz porozmawiać z pediatrą?
Pediatra Stachowicz udziela porad online dla zdrowia Twojego Dziecka.